Komputer pod każdym wyjątkowy. Do dziś dzierży rekord sprzedanych egzemplarzy, który we współczesnym świecie nie ma już chyba szans na pobicie. Różne źródła podają 17 do 22 milionów sztuk, co nie ma specjalnego znaczenia, bo drugi na liście Commodore Amiga może się pochwalić 6 milionami sprzedanych egzemplarzy.
W 1980 roku Commodore pokazał komputer VIC-20, wprowadzony na rynek rok później. Ale już w tym samym czasie inżynierowie firmy myśleli o urządzeniu lepszym, o wyjątkowych właściwościach. W styczniu 1981 grupa projektantów w firmie MOS (producent układów elektronicznych, własność Commodore), pod kierownictwem Alberta Charpentiera rozpoczęła nowy projekt. Założeniem było stworzenie nowych układów odpowiedzialnych za dźwięk i video, o parametrach dla nowej generacji gier video. Jack Tramiel, szef Commodore, postawił przed projektantami, jak zwykle, postawił grupom projektowym trudne do osiągnięcia wymagania, przede wszystkim czasowe. Zażądał przygotowania komputera z 64 kb RAM na zimowe targi CES 1982, które odbywały się w drugim tygodniu stycznia. Było w tym planie sporo wiary, a może trochę hazardu, że drogie układy RAM, będą na tyle potanieją do momentu uruchomienia masowej produkcji komputera, że nie będzie on zabójcą portfeli.
Dotrzymano terminów, nowy komputer, początkowo nazywany VIC-30 lub VIC-40, w styczniu 1982 roku został publicznie pokazany na targach CES, już jako Commodore 64.
Mój pierwszy Commodore 64
Zachowano solidną obudowę „breadbox”, znaną z VIC-20, ze świetną jak na owe czasy klawiaturą, zmieniając jej kolor na beżowo-brązowy. W sierpniu 1982 roku pierwsze Commodore 64 pojawiły się w amerykańskich sklepach. Oczekiwania co do kosztów RAM się sprawdziły, przy koszcie produkcji $135, komputer zaoferowano w cenie $595.
W USA, z miejsca stał się rynkowym przebojem, przy porównywalnych cenach, na głowę bił konkurencję (Atari 800XL było jeszcze na deskach projektantów). W Europie było trochę trudniej. Konkurencją był ZX Spectrum 48, który przy doskonałej dostępności oprogramowania, pomimo gorszych parametrów wygrywał zdecydowanie ceną. W Wielkiej Brytanii, w 1982 roku Commodore 64 kosztował £349, podczas gdy ZX Spectrum £149 (cenę obniżono później nawet do £129). W Polsce ze względu na cenę, również zdecydowanie królował ZX Spectrum, choć Commodore stale budował swoją pozycję jako nr.2.
W USA, tradycyjnie, Commodore zaprezentowało agresywny marketing. Oferowano nawet rabat $100, jeśli przy zakupie ktoś odda starą konsolę lub komputer. Było to o tyle zabójcze, że niektóre sieci oferowały Timex Sinclair 1000 (licencjonowany klon ZX81), w cenach na tyle niskich, ze opłacało się go kupić by natychmiast oddać za rabat na Commodore 64. W połowie 1983 roku cenę Commodore 64 znacznie obniżono poniżej $300, a będąc cierpliwym, w promocji można było go nawet kupić za $199.
Który to był rok? Teraz już dokładnie nie pamiętam. 1983, 1984? Na pokazie na Wydziale Elektroniki PW po raz pierwszy zobaczyłem ZX Spectrum i Commodore 64. Zwłaszcza ten drugi zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Zresztą do dziś czasami lubię sobie pograć w Boulder Dasha, który wówczas bardzo mi się spodobał. Wiedziałem, że będę miał taki komputer. Ba, ale jak go zdobyć? Pensja mojego ojca, inżyniera z zawodu wynosiła wówczas ok 30$. Na szczęście załapał się na kontrakt do Iraku i przy dużym udziale mojej młodszej siostry, tato dał się namówić na zakup C64. Za jedyne 220$ staliśmy się posiadaczami szaro-brązowego komputera o kształcie pudełka na chleb w komplecie z magnetofonem 1530. Ojciec wkrótce dosłał 3 oryginalne „antykomunistyczne” gry na kasetach: RAID OVER MOSCOW, AIRWOLF, RIVER RAID. Na stację dysków za prawie drugie tyle pieniędzy już nie starczyło. Za monitor służył mi kolorowy telewizor, niezwykle popularny wówczas węgierski Videoton Nie zliczę ile nocy zarwałem. Komputer mam do dziś razem z oryginalnym kartonowym pudełkiem.